Mateusz Wyrwich – Głos Wolnej Polski – Radio Wolna Europa
Download sygnal-rwe.mp3 – sygnał, rozpoczynający audycję RWE
Rozgłośnia Polska Radia Wolna Europa oficjalnie powstała przed pięćdziesięcioma pięcioma
laty. Choć emisję z Monachium zakończyła w 1994, a z Warszawy w 1996 roku, to jednak RWE jeszcze do dziś nadaje w prawie trzydziestu językach.
Radio powstało z inicjatywy rządu Stanów Zjednoczonych. Przez krótki czas było utrzymywane z funduszy społecznych, później finansował je rząd amerykański. Nad całością funkcjonowania radia czuwał założony w czerwcu 1952 roku Komitet Wolnej Europy.
Zasiadali w nim wybitni amerykańscy politycy i ludzie kultury. Między innymi późniejszy prezydent USA, generał Dwight Eisenhower oraz, wtedy już były, ambasador w Polsce Arthur Bliss Lane.
Od pierwszych lat pięćdziesiątych była to najpopularniejsza stacja nadająca z Zachodu w języku polskim. I najbardziej przez komunistów zagłuszana. Szczególnie po ucieczce w 1953 roku wysokiej rangi funkcjonariusza Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i oprawcy Józefa Światły, który od października
1954 roku mówił w RWE o prawdziwym, zbrodniczym obliczu komunizmu w Polsce. Stąd też w połowie lat pięćdziesiątych nad jej eliminowaniem pracowało blisko 250 zagłuszarek, „[…]co pochłaniało więcej mocy niż nadawanie. Dochodziło do tego, że z powodu zagłuszarek w niektórych regionach występowały zagłuszenia w odbiorze audycji Polskiego Radia wywołanie pracą nadajników zagłuszających[…]” *.
Służby specjalne dążyły do likwidacji radia. Stąd też niemal po jej powstaniu zajęto się inwigilacją RWE. Zajmowały się tym zarówno cywilne, jak i wojskowe służby bezpieczeństwa. W połowie lat pięćdziesiątych jej rozpracowanie angażowało blisko czterystu „bezpieczniaków”. A ich praca miała najwyższy priorytet nadzorowany przez takich funkcjonariuszy bezpieki jak Jakub Berman, który „o postępach swych działań” informował Bieruta i Kreml. Walka z rozgłośnią przycichła na kilka miesięcy po dojściu Gomułki do władzy. I on wkrótce za jeden z priorytetowych celów swej polityki uznał walkę z polskim radiem nadającym z Monachium. Działaniem przeciwko radiu
Zespól redakcyjny RWE słucha pierwszej audycji 3 maja 1952 roku.
zajmowało się kilka departamentów w MSW. Do pracy zatrudniono również usłużnych naukowców i dziennikarzy, których zadaniem było przekonywanie Polaków, jak kłamliwe są audycje radia. A, co ciągle podkreślała propaganda komunistyczna, RWE miało działać „w interesie niemieckich rewanżystów”.
Wpływać na ludzkie słabości
Podobnie jak za Bieruta, tak i za Gomułki, czy później kolejnego I sekretarza KC PZPR – Gierka, służby specjalne za wszelką cenę chciały doprowadzić do pozyskania redaktorów z RWE. Bądź osadzić w rozgłośni swoich ludzi. Jednak, jak zapewnia profesor Paweł Machcewicz, autor książki o inwigilacji rozgłośni, peerelowska bezpieka do 1963 roku nie miała w radiu swoich agentów. Dopiero w trzynaście lat od powstania radia komunistom udało się zwerbować spikera radiowego Jerzego Bożekowskiego. „Na pierwszym spotkaniu Bożekowski (patrz – Polonik Monachijski – PW.) zobowiązał się przekazywać oryginały dokumentów RWE, jak również informacje na temat współpracy z paryską Kulturą” (patrz
również pod adres). Jednak jedną z najważniejszych informacji, jakie chcieli uzyskać i uzyskiwali funkcjonariusze peerelowskiej bezpieki, była charakterystyka pracowników RWE. Na jej podstawie bowiem można było rozgrywać wewnętrzne animozje pomiędzy pracownikami. Bądź wpływać na ich słabości. Klasycznym tego przykładem była sprawa wybitnego komentatora RWE Wiktora Trościanki, przed – i powojennego działacza Stronnictwa Narodowego. A także zdecydowanego przeciwnika modelu rozgłośni kierowanej wówczas przez Jana Nowaka – Jeziorańskiego. „Z dokumentów przekazanych IPN wynika, że w latach 1965 -1971 Trościanko kilkakrotnie spotykał się z oficerami Wojskowej Służby Informacyjnej [kontrwywiad wojskowy]. Od 1969 r. w spotkaniach uczestniczył wysoki funkcjonariusz Departamentu I MSW, który występował jednak jako oficer służb wojskowych, ponieważ Trościanko kategorycznie odmawiał współpracy z wywiadem cywilnym, uważając go za ściśle uzależniony od PZPR, nie służący narodowym interesom. Kontakt ten[…]miał mieć w rozumieniu redaktora RWE charakter czysto polityczny, w żadnym razie agenturalny. Trościanko prowadził te rozmowy za wiedzą i za zgodą przywódców emigracyjnego SN, Tadeusza Bieleckiego i Antoniego Drygasa”. Dla obu, jak wyjaśnia profesor Machcewicz: „W nowej sytuacji międzynarodowej coraz większym niebezpieczeństwem miała być rosnąca w siłę i usamodzielniająca się RFN. Poglądy takie, wpisujące się w tradycyjnie prorosyjską i antyniemiecką orientację narodowej demokracji, różniły SN od większości środowisk politycznych na uchodźstwie”. Trościanko jednak, choć wielokrotnie namawiany przez bezpiekę, nigdy nie podpisał z nią współpracy.
Mimo szczególnej ostrożności, jaką stosowało kierownictwo RWE, do jej redakcji udało się przeniknąć również agentom pracującym na potrzeby peerelowskiego bezpieczeństwa. Jednym z najbardziej znanych, bo rozgrywanych propagandowo, był działający w rozgłośni przez sześć lat Andrzej Czechowicz. Przedstawiany przez bezpiekę jako kapitan MSW, w istocie do wywiadu został zwerbowany dopiero po podjęciu pracy w rozgłośni. Choć Czechowicz nie miał wpływu na podejmowane przez kierownictwo RWE decyzje, co podkreślał Machcewicz, to jednak w ciągu kilku lat działalności przekazał do MSW około pięciu tysięcy raportów. Najbardziej cennymi informacjami dla polskiej bezpieki, jakie dostarczał Czechowicz, były charakterystyki pracowników RWE. Na ich podstawie, między innymi „rozpracowywano” wspomnianego Wiktora Trościankę.
Od „sterowania” do „tendencyjnego informowania”
W latach siedemdziesiątych, kiedy sekretarzem KC PZPR został Edward Gierek, komunistyczny „liberał”, zaczęto dążyć do radykalnych posunięć wobec RWE: jego likwidacji. Sprzyjała temu ostra kampania skierowana przeciwko radiu przez amerykańskiego senatora, demokratę i lewaka J.W. Fulbrighta. W swoich wystąpieniach podkreślał, że RWE jest utrzymywana z niejawnych funduszy CIA. Inni amerykańscy krytycy radia akcentowali z kolei, iż jest ono „reliktem zimnej wojny”. Dyskusja za oceanem wpisywała się również w nową politykę RFN wobec krajów bloku sowieckiego. Pod koniec lat sześćdziesiątych [1969] do
władzy doszła niemiecka lewica [SPD], która zamierzała na nowo układać stosunki z Sowietami i okupowanymi przez nie krajami. Na przeszkodzie stała jednak obecność RWE na terenie Niemiec. Mimo trwającej przez trzy lata niezwykle ostrej „wojny” dyplomatyczno – propagandowej, kres walce o radio położyło dopiero zaakceptowanie, w 1973, nowego planu finansowania rozgłośni przez USA, bez współudziału CIA. W kilka lat później, jak zauważył profesor Machcewicz, według polskich komunistów RWE już nie „inspirowała”, nie „sterowała” działaniami wrogów socjalizmu, lecz tylko – „tendencyjnie informowała” o ich działaniach. I w ten sposób, rozgłośnia przetrwała do lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, z jej Sekcją Polską mieszczącą się od 1990 roku w Polsce.
Sowiecka decyzja o zagłuszaniu
Przez blisko pół wieku Rozgłośni Polskiej RWE słuchali nie tylko Polacy szukający prawdy o tym, co dzieje się w kraju i świecie, ale też i władze komunistyczne w całym „obozie socjalistycznym”. Choć drudzy z zupełnie odmiennych powodów. Przez pierwszych kilka miesięcy Rozgłośnia była dobrze słyszalna w całym kraju. Dopiero w 1951 sowiecka Rada Ministrów podjęła decyzję o zagłuszaniu audycji nadawanych w języku polskim. Pierwsze też zagłuszanie prowadzono z sowieckiego terytorium.
Choć w tym roku minęło 55 lat od powstania Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa – Głos Wolnej Polski, bo tak pierwotnie brzmiała pełna jej nazwa, to tak naprawdę powstała ona dwa lata wcześniej. I nie w Monachium, jak podaje wiele źródeł, ale w Nowym Jorku. A jej pierwsze audycje nie były emitowane z Niemiec, lecz z Portugalii, o czym mówią pierwsi redaktorzy RWE. Można o tym również przeczytać w dokumentach zamieszczonych przez profesora Pawła Machcewicza w rękopisie jego książki o RWE, która ukaże się wkrótce. Powszechnie przyjęto jednak uznawać za początek Radia rok objęcia kierownictwa Sekcji Polskiej RWE przez Jana Nowaka – Jeziorańskiego. Według niektórych źródeł Jeziorański był po prostu zazdrosny o swoich poprzedników i nieznacznie „korygował historię” Radia. Zdaniem innych – datowanie powstania Radia na rok 1955 jest o tyle uprawnione, że od tego czasu zasięg rozgłośni był zdecydowanie większy. Program nadawano bowiem codziennie i za pomocą silnych radiostacji.
Początki Sekcji Polskiej
Pierwszym, nowojorskim, dyrektorem Sekcji Polskiej RWE był Lesław Bodeński przedwojenny kierownik referatu prasy w MSZ. Zespół składał się z sześciu osób, a program nadawany był z dwudniowym opóźnieniem. Pierwsza półgodzinna audycja została wyemitowana 4 sierpnia 1950 roku i była ledwie zauważalna wśród obecności wielu innych polskojęzycznych audycji nadawanych z Zachodu. Na przykład BBC, Głosu Ameryki, czy radia
Watykan. Przełomem w dziejach rozgłośni stało się mianowanie, w rok później, jej dyrektorem Stanisława Strzetelskiego, przed wojną dziennikarza „Wieczoru Warszawskiego”. Dyrektorem Sekcji Polskiej RWE Strzetelski był do 1955 roku, przez trzy lata równolegle z Jeziorańskim. Do tego roku bowiem były dwa kierownictwa polskiej sekcji RWE: Jeziorańskiego w Monachium i Strzetelskiego w Nowym Jorku.
Szef nowojorskiej siedziby RWE, Strzetelski, kilkakrotnie powiększył zespół, między innymi o dziennikarzy przedwojennej Polskiej Agencji Telegraficznej. Z RWE podjęli w owym czasie współpracę wybitni ludzie pióra, na przykład Jan Lechoń i Kazimierz Wierzyński. W pierwszym zespole radia pracował również Marek Rudzki, tłumacz i redaktor. – Podstawowym programem były wówczas komentarze polityczne – opowiada po latach. – Pisane na podstawie zachodniej prasy przez kilku komentatorów. Zajmowano się głównie polityką międzynarodową. Ważną pozycją w programie były sprawy polonijne. Następnie programy kulturalne. Wśród nich „Dyskusja Literacka”, którą prowadził Lechoń. Brali w niej udział polscy literaci mieszkający na Zachodzie. Staraliśmy się też pokazywać równego rodzaju nowinki z USA. Zarówno ze świata nauki, kultury, ale również techniki. Niezwykle ważne miejsce w audycjach zajmowała muzyka.
Programem muzycznym zajmował się hrabia Jan Tyszkiewicz, więzień Dachau, absolwent londyńskiego konserwatorium, kompozytor, autor wielu książek. – Rozpocząłem pracę w RWE jeszcze w Lizbonie – wspomina Jan Tyszkiewicz. – Po jakimś czasie przyjechał do mnie Jeziorański, który montował nowy zespół. Przejechałem cały świat wzdłuż i wszerz rozmawiając z setkami największych artystów XX wieku, głównie aktorów i piosenkarzy. Nawiązałem kontakty ze wszystkimi najbardziej liczącymi się wytwórniami płytowymi. Jeździłem i robiłem wywiady z gwiazdami. Wymyśliłem, że im większa gwiazda, tym więcej powinna powiedzieć po polsku. Kilka słów, a czasem nawet kilka zdań. Niestety, moim dużym bólem było to, że nie mogłem robić wywiadów z polskimi gwiazdami, które występowały na Zachodzie. Bo dla nich mogłoby to się skończyć więzieniem. No, w najlepszym razie otrzymałyby zakaz wyjazdu na Zachód. Ale miałem bardzo dyskretny kontakt z PAGARTEM [Polska Agencja Artystyczna] i przez swoją kuzynkę dostawałem od nich płyty.
Momenty przełomowe
Jednym z największych wydarzeń w dziejach Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa były audycje Zbigniewa Bażyńskiego : „Mówi Józef Światło”. – Kiedy Światło uciekł, był przesłuchiwany w USA – opowiada Marek Rudzki – Kiedyś szedłem korytarzem radia i byłem świadkiem takiej oto sceny. Dwaj oficerowie ochrony prowadzą Światłę. Na korytarzu pojawia się jeden z polityków Stronnictwa Pracy, Bolesław Biega, który uciekł z Polski. Kiedyś był przesłuchiwany w Polsce przez Różańskiego i Światłę. Nagle Biega zatrzymuje się i pyta idącego korytarzem oprawcę: „Panie Światło, a gdzie mój zegarek, który mi pan wtedy ukradł?”
Drugim ważnym momentem w dziejach Radia był rok 1956. Wówczas to dyrektor Jan Nowak, [prawdziwe nazwisko Zdzisław Jeziorański] zdecydował, aby wobec tragedii w Polsce nie eskalować nastrojów. Uważał, że radykalizacja komentarzy może doprowadzić do jeszcze
większych napięć w Polsce. Jak wspominają jego współpracownicy, popadł wtedy w ostry konflikt z amerykańskim kierownictwem RWE, które uważało, że Radio powinno być o wiele bardziej aktywne we wspieraniu rewolucjonistów w Poznaniu. Dopiero powstanie na Węgrzech i radykalne wsparcie, jakiego udzielała rozgłośnia węgierska RWE, sprawiły, że Amerykanie przyznali J. Nowakowi – Jeziorańskiemu rację. – Zresztą – jak podkreśla redaktor RWE Chris M. Klimiuk – stało się pewną prawidłowością, że kiedy nastroje w Polsce radykalizowały się, rozgłośnia je tonowała. Natomiast, kiedy łagodniały, myśmy się radykalizowali.
Wypełnione zadanie
Radio Wolna Europa przeżywało wielkie uniesienia wraz z ważnymi wydarzeniami związanymi z Polską : strajki 1970 i 1976, wybór Polaka na Papieża, powstanie „Solidarności”, wprowadzenie stanu wojennego. Przez te wszystkie lata Radio nie uniknęło też ani wewnętrznych konfliktów, ani przeniknięcia do zespołu redakcyjnego agentów PRL, ze słynnym już Andrzejem Czechowiczem na czele. Radio było też dwukrotnie zagrożone rozwiązaniem. Stałym jego przeciwnikiem był wspomniany już amerykański demokrata, senator, James W. Fulbright, który na początku lat siedemdziesiątych prowadził bardzo intensywną kampanię dążącą do likwidacji RWE.
Psychologicznie najtrudniejszy jednak czas, jak podkreślają jego pracownicy, przeżywano w latach pięćdziesiątych i na początku stanu wojennego. – Przez pierwsze kilka dni stanu wojennego byliśmy bardzo przygnębieni. Część zespołu uważała, że Polska już się z tego nie podźwignie – mówi Chris M. Klimiuk. – Dostawaliśmy przez pierwsze godziny wiele sprzecznych informacji. W zespole była nerwowa dyskusja. Dochodziło do kłótni. Jedni uważali, jak w 1956 roku, że trzeba ostro reagować. Inni, że należy łagodzić nastroje.
Dostawaliśmy zresztą ledwie strzępy wiadomości z różnych źródeł. I na ich podstawie trzeba było budować rzetelną informację. Było to niezwykle trudne, ale fascynujące. Prawdziwą i wielką przysługę oddawali nam korespondenci zachodni akredytowani w Polsce. Przekazywali nam maksimum dobrych informacji, bo mieli do nich znakomity dostęp. Zawsze stosowaliśmy zasadę wielu źródeł niezależnych. Szybko uruchomiliśmy audycję „Pomoc dla kraju” i wraz z coraz większym napływem informacji z Polski nastroje się uspokajały. Po jakimś czasie sytuacja się unormowała
Przez kilkadziesiąt lat wymieniały się pokolenia dziennikarzy. Największy wpływ na polską rozgłośnię wywarł, pełniący przez ćwierć wieku funkcję dyrektora, Jan Nowak – Jeziorański. Pod jego kierownictwem Radio stało się nie tylko prężną rozgłośnią, ale także ośrodkiem opiniotwórczym i prawdziwym ambasadorem wolnej Polski na Zachodzie. – To on zbudował wielką „legendę niepodległościową” – mówią redaktorzy RWE – i przekonanie w Rozgłośni, że Polska będzie wolna i że jest to tylko kwestia czasu.
Mimo wielkiego wpływu Jeziorańskiego, rozgłośnia podlegała naturalnej ewolucji. Odchodzili redaktorzy „wojennej emigracji”, a przychodzili emigranci 1968 roku, a później „stanu wojennego”. Jedne audycje znikały, inne się pojawiły. Najdłużej funkcjonujące i najbardziej popularne były audycje informacyjne o tematyce politycznej. Wyróżniał się też znakomity program „Współczesna historia Polski” oraz audycje kulturalne. A wśród nich „Na czerwonym indeksie”, podczas której czytano i omawiano literaturę zakazaną w PRL. Niezwykle cenną pozycję stanowił też program rolniczy „Droga przez wieś”, a także znakomite audycje religijne prowadzone przez kapelana RWE księdza Tadeusza Kirschke.
Po zamknięciu Sekcji Polskiej RWE w Monachium, redakcja przeniosła się do Warszawy. Jak podkreślają jego pracownicy, było to już inne radio. Bo, jak mówi jeden z jej najwcześniejszych redaktorów, Marek Rudzki – Radio wówczas już wypełniło swoje zadanie: udział w doprowadzeniu do odzyskania niepodległości przez Polskę.
*Cytaty pochodzą z książki : „Aparat Bezpieczeństwa wobec emigracji politycznej i Polonii”, seria "Monografie" t. 19, IPN, 2005.
[NIEDZIELA, 2007 rok]
Przeczytaj też:
Pierwsza audycja Rozgłośni Polskiej "Radia Wolna Europa" , Bartłomiej Kozłowski, 2004.
Propaganda PRL-owska walczyła z Radiem Wolna Europa przy pomocy dyspozycyjnych karykaturzystów, których dzieła wydawały się żałosne chyba nie tylko wiernym słuchaczom RWE.
… i jeszcze jeden kwiatek z bukietu reżymowych dowcipiarzy:
Download koniec_audycji.mp3 – a tak kończyła się audycja RWE. Ściągnijcie i posłuchajcie. Setki tysięcy ludzi czekalo z niecierpliwością na te dźwięki.