Wojciech Brojer – Eden (interpretacja)
Publikujemy dziś fragment obszernego artykułu pt "Opowieść
o Edenie (Rdz 2-3). Próba nowego odczytania", autorstwa dr Wojciecha Brojera z Instytutu Historii PAN, o którym pisaliśmy już we wpisie "Jacek Markiewicz – Wydzieliny jako projekt".
"Blog moich blogów" wpisuje się w ten sposób w praktykę blogów anglojęzycznych zapraszania autorów gościnnych, o ile można tak (nieco topornie) przetłumaczyć termin "guest authors". U nas też ta praktyka zaczyna zdobywać uznanie i niewykluczone, że przyjmie się tak powszechnie jak na Zachodzie.
****************************************************************************************************************************
Biblijną
opowieść o Edenie, umieszczoną w 2 i 3 rozdziale
Księgi rodzaju (Rdz 2.4a- 3. 24), zna chyba każdy w
świecie cywilizacji judeo-chrześcijańskiej, od dziecka
po najbardziej wysublimowane umysły, niezależnie od swojego
stosunku do Boga, religii czy Pisma Świętego. Z racji swego
miejsca w Biblii, antropogonicznego tematu oraz mitycznego charakteru
o silnych walorach etiologicznych, opowieść ta stała
się przedmiotem niemierzalnej liczby omówień,
interpretacji, egzegez, z których można by stworzyć
ogromną bibliotekę. Wydawać by się mogło, że
dzięki tej pracy teologów, biblistów wszelkich
wyznań, filozofów, antropologów od co najmniej II
w. po Chr. po czasy ostatnie, o wydarzeniach w ogrodzie Eden wiemy
już wszystko. Skoro tak, to spróbujmy syntetycznie
zrekapitulować owo wszystko.
Po
pierwsze, wedle powszechnej opinii mamy do czynienia z opowieścią,
która stawia sobie za cel wyjaśnienie aktualnej kondycji
świata i człowieka, próbuje sankcjonować
dramatyczny rozziew między (postulowaną) dobrocią
Stwórcy a pełnym niedoskonałości Stworzeniem,
dociec źródeł cierpienia i zła,
niesprawiedliwości i śmierci w świecie. Narracja o
Edenie określana jest konwencjonalnymi nazwami: „Upadek
pierwszych ludzi”, „Wygnanie z raju”, „Grzech pierworodny ”, za którymi kryją się dość
dobrze dopracowane teorie teologiczne. Wszyscy zgadzają się
co do tego, że momentem zwrotnym i swoistym „punktem
etiologicznym” opowieści jest przekroczenie przez
pierwszych ludzi Boskiego zakazu. Poszczególne tradycje
egzegetyczne czy hermeneutyczne jednak interpretują istotę
i konsekwencje tego zdarzenia na różne sposoby. Teolodzy,
zarówno żydowscy jak i chrześcijańscy, opisują
je w kategoriach grzechu, który spowodował wygnanie z
Raju, zerwanie pierwotnej więzi między Bogiem i
człowiekiem, wprowadził w świat i historię ludzką
mozół, cierpienie i śmierć. Źródłem
grzechu jest ukryty pod postacią węża Szatan, który
z zawiści o godność człowieka stara się
utrudnić realizację Boskiego planu Stworzenia. Nowożytni
egzegeci „świeccy” akt złamania zakazu
interpretują pozytywnie, jako demonstrację ludzkiej
wolności i moment narodzin świadomości i autonomii
człowieka. W wężu zaś upatrują bóstwo
chtoniczne przeciwne solarnemu Jahwe (dlaczego solarnemu?) albo
ukryty męski symbol seksualny, penis, uwodzący Ewę i
wprowadzający w mentalny świat człowieka wymiar
podświadomości: libido i tłumionego seksualizmu.
Po drugie, opowieść o Edenie istnieje w zapisie biblijnym w
bardzo specyficznym i dobrze rozpoznawalnym kontekście.
Poprzedza ją (jedynie) opis stworzenia świata (Rdz 1). Oba
teksty w znaczących częściach, stworzenie roślin,
zwierząt, mężczyzny i kobiety, mówią o tym
samym procesie; tym samym, ale w sposób całkowicie
odmienny. Sprawa jest zbyt dobrze znana, by ją w tym miejscu
omawiać. Wystarczy przypomnieć, że od ponad wieku
powszechnie aprobuje się wyjaśnienia
wynikające z
teorii czterech tradycji Juliusza Wellhausena (1844-1918), wedle
której początek Biblii (tak jak cała Księga rodzaju i – w znacznej części – cały
Pięcioksiąg ) jest rezultatem pracy redakcyjnej
autora lub grupy autorów związanych ze środowiskiem
kapłanów jerozolimskich w Babilonie, dążącym
do przygotowania Żydów do powrotu z niewoli i
przywrócenia kultu świątynnego (koniec VI w. przed
Chr.) i nazwanych przez Wellhausena źródłem
kapłańskim (P). Redaktor kapłański zbiera zastaną
tradycję monoteistycznej myśli hebrajskiej, w znaczącej
mierze spisanej, noszącej znamiona natchnienia Boskiego,
powstałej w różnych kręgach (Izrael, Juda) i
różnych momentach historii żydowskiej (X-VI w. przed
Chr.).
Przyjrzyjmy się cechom tego źródła, bo problem
ten będzie miał zasadnicze znaczenie dla niżej
przedstawianej interpretacji opowieści o Edenie.
P. wykazuje niezwykłe zamiłowanie
do periodyzacji, katalogowania, list pokoleń, imion, nazw,
etymologii, wyjaśnień etiologicznych instytucji
społecznych. To dzięki tym retorycznym narzędziom
udaje mu się uzyskiwać dość jednolitą
narrację z rozproszonych i często rzeczowo sprzecznych
przekazów. Nadaje wydarzeniom wymiar historyczny, chronologię
kolejnych ingerencji Boga w dzieje Żydów. Historia jest
dla P terenem postępującego objawienia Boskiego. Tym
zapewne należy tłumaczyć różne imiona,
jakie redaktor ten nadaje Bogu: w narracjach dotyczących
prehistorii pojawia się
Elohim, w okresie partiarchów –
El Szadaj, a czasach Mojżesza – Jahwe. Wyobraźnia
geograficzna P podporządkowana jest perspektywie babilońskiej.
W teologii podkreśla transcendencję Boga i dystans między
Boskim i ludzkim. Stara się oczyszczać świat Boski z
elementów mitologicznych. Jest wielce prawdopodobne, że
opis stwarzania z Rdz 1. jest dziełem kapłańskim
opartym na silnie jeszcze zmitologizowanym Psalmie 104. P koncentruje
się na problemach związanych z liturgią, rytuałem
składania ofiar, rytualną czystością, przede
wszystkim czystością i nieczystością cielesną
kapłanów i ofiarników, podkreślając
moralny wymiar grzechu i odpowiedzialność człowieka za
swoje czyny. Dokument kapłański znacząco zmienia
wcześniejszą koncepcję przymierza: jego formuła
pozbawiona jest aspektów prawnych, jest wolnym aktem, przez
który Bóg obdarowuje zbawieniem (Noe, Abraham) i
wpisuje się w ciąg zdarzeń: przekroczenie człowieka
(ludzi) – kara – zapowiedź Boskiej łaski –
wypełnienie. Przymierze łączy się zwykle ze
znakiem (tęcza, obrzezanie) i obietnicą szczególnych
kontaktów z Bogiem, opieki i wybraństwa (Rad 1986, 115).
Znamienny – jak na standardy kultury zdominowanej przez obieg
ustny – jest sposób, w jaki P pracuje z zastanym
materiałem. Redaktor nie zmienia tradycji, nie przerabia jej,
nie ingeruje w zdania, nie modyfikuje pojęć. Zestawia obok
siebie różnej proweniencji teksty, narrację po
narracji, sekwencję po sekwencji, nieraz akapit po akapicie,
zachowując źródłową myśl i poetykę,
nie bojąc się powtórzeń, tautologii ani
sprzeczności. Zachowuje się jak kapłan wobec tekstu
natchnionego: tu nic nie wolno zmienić, można jedynie
zestawiać, przeplatać, nawet dopowiadać i
interpretować, tak by lepiej odtworzyć właściwy,
nieraz ukryty, niedający się odcyfrować w obrębie
jednej tradycji sens wydarzeń. Antropologia podejrzeń
nazwie tę pracę manipulacją, ale hermeneutyka określi
ją za Hansem-Georgem Gadamerem jako Verschmelzung der
Horizonte.
Podstawowym materiałem, jaki miał do dyspozycji P przy
budowaniu zrębów Księgi rodzaju było
tzw źródło jahwistyczne J. Był to przekaz
sięgający początków X w. przed Chr., sformowany
w kręgu związanym z dworem królewskim w Jerozolimie
Salomona lub jego bezpośrednich następców. Tradycja
J nosi więc znamiona ideologii królewskiej i państwowej.
W okresie przedmonarchicznym boskie pouczenie miało miejsce w
trakcie liturgii i było czczone jako teofania – spotkanie
z Bogiem w ściśle określonym miejscu i zgodnie z
określonym rytuałem. Teraz obwieszczono, że to wciąż
nowa historia, historia potomków Dawida jest nosicielką
objawienia. J przetwarza historię w kerygmat i czas
ukierunkowany, a uprzywilejowanym sposobem wypowiedzi jest narracja.
Sztuka opowiadania zastępuje liturgię. Bóg
stworzenia i historii oraz Bóg kultu to ten sam Jahwe. Dopiero
interwencja P sprowadzi całą tę tradycję powrotem
do liturgii (LaCocque, Ricouer 2003, 23).
Tradycję J charakteryzuje żywy antropomorfizm, który
nie umniejsza transcendencji Boga, barwne opowiadanie i śmiałe
wizje teologiczne: dynamika kolejnych interwencji Boskich tworzy
historię i stymuluje zmiany. Świat jest całkowicie
podporządkowany woli Boga, która – po królewsku
– dominuje nad (Boskimi) prawami Stworzenia i
potrafi
kwestionować ustalone wszak przez siebie zasady – na
przykład – zasadę pierworództwa (Kain i Abel,
Izmael i Izaak, Ezaw i Jakub, Juda i 3 starsi bracia). Kolejne
przymierza mają charakter prawny i kultowy; J nie interpretuje
rytualnej czystości w płaszczyźnie moralnej. Źródło
obejmuje swymi narracjami dwa cykle historii: od Edenu do Abrahama i
od Jakuba do wyprowadzenia z Egiptu i Przymierza – poprzez
Mojżesza – z Izraelem. W perspektywie geograficznej
uprzywilejowaną pozycję mają Kanaan i Egipt.
Te – dość podstawowe – różnice
teologiczne między P i J, odmienne sposoby myślenia o
relacjach Bóg – świat, Bóg – człowiek,
Bóg – historia, sprawiają, że współczesna
egzegeza stosunkowo często potrafi, bez zasadniczych sporów,
rozróżnić w wielu tekstach biblijnych między
tradycjami.
(…)
Co wydarzyło się w ogrodzie Eden
Przy próbach zrozumienia, o czym naprawdę opowiada źródło
J, przytoczone w 2. i 3. rozdziale Księgi Rodzaju ,
jaki był pierwotny sens tekstu, który w spadku po
teologach związanych z młodą Świątynią
Jerozolimską i dworem Salomona otrzymał redaktor P, musimy
podjąć zadanie dla interpretatora najtrudniejsze, zmierzyć
się z siłą ponad dwu-tysiącletniej tradycji.
Tradycji egzegetycznej, której nie potrafił przekroczyć
żaden, nawet najbardziej buńczuczny i obrazoburczy,
antyjudaistyczny albo antychrześcijański ateista,
mitoznawca,
antropolog czy psychoanalityk. Opowieść o
Edenie jest tak dobrze znana, tak głęboko tkwi w obiegowej
kulturze, że już jej nie słyszymy, już nie
potrafi nas zainteresować, pobudzić do obserwacji. Zanim
jesteśmy w stanie włączyć myślenie
analityczne i odpowiednie narzędzia badawcze, nasza uwaga
zostaje zajęta symboliczną przemocą, zespołem
odruchów i nawyków myślowych oraz ogromem
informacji, jakie nieodłącznie towarzyszą opowieści
o Edenie w obiegu ustnym i piśmienniczym. Krótko mówiąc,
stajemy się ofiarami znanej reguły hermeneutycznej:
„widzimy to, co wiemy”, pacjentami swoistej, biblijnej
ekfrazy. A tu trzeba być, jak ów wąż z
Edenu, ‘arum, przebiegłym i nagim, odartym z
kolejnych płaszczy czy nawyków kulturowych i wykąpać
się w źródle J jak w źródle.
Pozbierajmy nasze dotychczasowe ustalenia. Niewiele pozostało z
perspektywy moralnej wydarzeń w Edenie, z myślenia o
grzechu i karze, z przypowieści o wygnaniu z Raju, z dociekań
o przyczynach i racji istnienia śmierci, zła, cierpienia,
seksualności, podległości kobiety mężczyźnie,
znoju pracy i bólu rodzenia, ani nawet etiologii węży.
Więc co pozostało, po co Bóg tworzy Eden i wprowadza
tam jeszcze wcześniej stworzonego człowieka? Dlaczego go
stamtąd wyprowadza?
(…)
Cały
tekst tego bardzo interesującego artykułu ukaże się w księdze,
poświęconej pamięci, zmarłego nagle w zeszłym roku dr Tadeusza Grzegorza Doktóra. O terminie ukazania
się tej pozycji poinformujemy Czytelników.
Chcesz poznać swe pochodzenie [Eden] przeznaczenie poczytaj w chwilach wolnych: http://sites.google.com/site/ktozechceniechczyta/Home,
Serdecznie pozdrawiam, inżynier automatyk weno (emeryt)