Agnieszka Opalińska
(doktorantka Instytutu Politologii UZ. Autorka książki „Lustracja w Polsce i w Niemczech. Próba porównania”, wydawca: Oficyna ATUT-Wrocławskie Wydawnictwo Oświatowe, 2006):
Zamiast komentarza
Czy wreszcie przełamujemy strach, milczenie i wstyd? Według Gesine Schwan milczenie na temat winy jest rzeczą niebezpieczną w polityce. Nie ma społeczeństwa, które zostało uzdrowione przez milczenie. Być może odmienność sytuacji i specyfiki przełomu ustrojowego w Polsce nie pozwoliła pójść nam drogą procesu rozliczenia tak sprawnie jak Niemcom, ale czy to znaczy, że mamy tego procesu zaniechać?
Na zakończenie przytoczę słowa twórcy niemieckiego rozrachunku Joachima Gaucka: „Niemcy, którzy z otwartymi oczami i otwartymi aktami, ale także z otwartymi ustami umieli kłócić się o przeszłość, wydają się doroślejsi (…). Myślę, że możemy złożyć świadectwo, że opłaca się kroczyć skomplikowanymi drogami, podejmować skomplikowane decyzje i znosić kontrowersje. Kontrowersje powstają także wtedy, gdy najpierw nic się nie robi, a potem opiera się na przypuszczeniach i podejrzeniach, ale nie ma możliwości weryfikacji”.
Cały artykuł Agnieszki Opalińskiej – patrz link.
Ksiądz Michał Czajkowski, eksponowany agent Służby Bezpieczeństwa PRL. kreowany na autorytet moralny przez salon.
Włoski dziennik o lustracji w Polsce
Włoski dziennik „Avvenire” zastanawia się, dlaczego lustracja w Polsce ogranicza się do dawnych działaczy „Solidarności” i przedstawicieli Kościoła, a oszczędza byłych członków aparatu.
Komentując sprawę arcybiskupa Stanisława Wielgusa gazeta zgadza się z opinią, że Kościół w naszym kraju jest celem ataków tych, którzy chcą pomniejszyć jego autorytet.
W chwili, gdy eksponowani członkowie Episkopatu są poniżani, „tysiące kolaborantów najspokojniej w świecie pracuje w państwowej administracji, w prasie i w przemyśle”- stwierdza „Avvenire” w artykule wstępnym poświęconym analizie sytuacji w Polsce po skandalu z metropolita warszawskim. Dziennik biskupów włoskich pyta, komu zależy na tym „polowaniu na czarownice”, które – jak zauważył w niedzielę rzecznik Watykanu – jest owocem zastanawiającego sojuszu dawnych prześladowców Kościoła i jego obecnych wrogów. „Co powiedzą wierni słuchacza Radia Maryja, które przedstawiało Lecha Walęsę jako komunistycznego szpiega, w momencie, gdy jeden z jej wielkich opiekunów, jakim jest arcybiskup Wielgus, sam znalazł się na ławie oskarżonych”- dodaje. (…)
Ze strony Niepoprawni.pl o lustracji:
Oto fragmenty wypowiedzi autorów blogów, skupionych wokół witryny Niepoprawni.pl na tematy związane z lustracją.
Witryna posiada tekże swoje Niepoprawne Radio, którego można słuchać po wejściu na stronę.
(…) we Wrocławiu rusza wielka konferencja Instytutu Pamięci Narodowej dotycząca m.in. współpracy dziennikarzy i naukowców z komunistyczną Służbą Bezpieczeństwa.
Jeśli jakieś grupy pośród polskich elit szczególnie wymagają zlustrowania, to są nimi naukowcy i dziennikarze. Tymczasem to właśnie próby odkrycia prawdy o życiorysach pracowników uniwersytetów oraz mediów natrafiały na szczególnie silny opór. Warto jednak podkreślić, iż zwykle sprzeciw wobec lustrowania danej osoby oparty był nie na względach merytorycznych, a czysto emocjonalnych.(…)
Od kilku dni możemy obserwować wyjątkowo jaskrawy przykład zbiorowej paranoi. Napędzana przez media histeria związana z tworzona przez IPN listą osób represjonowanych przez organy bezpieczeństwa PRL jest wyjątkowo żenującym spektaklem. Lecz ochoczo uczestniczą w nim tzw. autorytety. Powód urządzenia cyrku jest naciągany nawet jak na niskie polskie standardy. (…)
Oczywiście, dziennikarze nie biorą pod uwagę żadnych rzeczowych argumentów, a logika jest im obca. Dlatego zareagowali natychmiastowym wrzaskiem. Wałęsy nie ma! Mazowieckiego nie ma! Tego, że np. Kaczyńskiego i Macierewicza też nie ma dodają co najwyżej szeptem. (…)
Ale może wcale nie chodzi o to, by listę ostatecznie opublikowano. Bo może nasi ulubieńcy z elit nie są tacy paranoiczni. Gdy się przygląda osobom protestującym (jak zwykle dumnie i szlachetnie) przeciw IPN, widać wyraźnie, że są to dokładni ci sami ludzie, którzy zwykle sprzeciwiają się lustracji.
Wacław Sadkowski, wieloletni redaktor naczelny „Literatury na świecie”, TW „Olcha”, „Wacław”. Bardzo wydajny agent.
Zasady rzetelnego dziennikarstwa są wyłączane wobec dziennikarzy czy też osób zajmujących się agenturalną współpracą „autorytetów moralnych”.
(…) wielkie uderzenie na łamach „Rzeczpospolitej” i „Dziennika„, tytułów, opierających się zgubnej manii antylustracyjnej.
Artykuły w tych gazetach pokazują mechanizm zaciskającej się sieci wokół ofiary czyli księdza Jerzego Popiełuszki. Doniesienia prasowe o nowej pracy autorów z Instytutu Pamięci Narodowej – „”Aparat represji wobec księdza Jerzego Popiełuszki 1982 – 1984” – są tyleż wstrząsające, co przygnębiające. (…)
Dzięki benedyktyńskiej pracy historyków IPN, pomiatanych niemiłosiernie przez świadomych anty-lustratorów oraz przez
zwyczajnych inteligenckich głupców, zwanych „pożytecznymi idiotami”, dowiadujemy się coraz więcej o epoce, zwanej transformacją ustrojową. I ta wiedza, jak każda rzetelna wiedza przywróci racjonalne proporcje zjawisk i wydarzeń, zachodzących w najnowszych dziejach Polski. Chwała Bogu.
(…) ale zdanie zmieniłem, gdy przeczytałem tekst Liliany Sonik w „Fakcie” („O symulkarach i anatemach”). Pani Sonik dziwi się jak to możliwe, że w kraju tej wielkości, leżącym w tym miejscu świata możliwa jest ogólnopaństwowa histeria wokół… jednej pracy magisterskiej. Autorka przypuszcza, że chodzi o „…przejęcie władzy nad prawem do rzucania anatemą i wykluczania z grona ludzi przyzwoitych”.
(…) Weźmy coś takiego: niedawno, przewodniczący Chlebowski, gromiąc książkę Zyzaka, orzekł, że IPN „…nie odpowiada za tą pracę, natomiast materiały, które posłużyły do napisania tej książki, w dużej mierze pochodzą z archiwów i zasobów Instytutu Pamięci Narodowej”. I na tym – zdaniem Chlebowskiego – polega „wina” Instytutu… Jest to – kolejna już w III PR! – rewelacja gdy idzie o badania historyczne. Aż dziwne, że wcześniej nikt nie wpadł na coś podobnego. Bo faktycznie: różni ludzie grzebią w archiwach, a potem robią z urobkiem co chcą. Słowem – zupełne bezhołowie. Czas tę anarchię ukrócić.(…)
Andrzej Szczypiorski, pisarz, Tajny Współpracownik SB, „Mirek”
Kraje poważne takie jak Niemcy czy Czechy, jako cel główny po upadku komunizmu uznały odsunięcie postkomunistów od wpływów i unieszkodliwienie obcej agentury. Służyć takim działaniom może dekomunizacja i lustracja oraz otwarcie i udostępnienie archiwów. Bez tego nie można było nawet myśleć o prowadzeniu własnej suwerennej polityki i poważnie traktować bezpieczeństwo państwa.
To jest proste i oczywiste w normalnych państwach, lecz niestety nie w III RP. U nas te same środowiska, które tak uwielbiają dawać nam dobre przykłady rodem zza granicy w tym wypadku od dwudziestu lat rżną tak zwanego głupa, a bezczelną ochronę agentury ubierają w jakieś rzekome, moralno-etyczne dylematy ozdobione troską o prawa człowieka, sprawiedliwość i praworządność.(…)
(…) Gdy słucham Frasyniuka, zwłaszcza jak wskakuje na swojego lustracyjnego konika, muszę przyznać rację tym, którzy mówią, że IPN niszczy ludzi a lustracja im rozum odbiera. Frasyniukowi odebrała dość skutecznie, podobnie jak Wałęsie stawiającemu ultimatum „albo ja, albo Kurtyka”, Tuskowi wysyłającemu kontrolę na UJ, czy Życińskiemu tradycyjnie już poświęcającemu kolejne kazanie z okazji ważnego święta kościelnego swojej lustracyjnej obsesji, tym razem porównując prześladowanego książką Wałęsę do Chrystusa. Zdaje się, że wszyscy zwęszyli realną szansę na ostateczne rozwalenie IPNu i stąd ta nagła nadaktywność. Bo wierzyć się nie chce, że to przez jedną, jedyną książczynę.(…)
Andrzej Kuśniewicz, wybitny pisarz, ale też i wydajny TW „Andrzej”