Prawda i won Rafała Ziemkiewicza
„Genderowy” dodatek do „Gazety Wyborczej” zamieścił zdjęcie osobnika, który zablokował wybór Miss Ameryki (o czym swego czasu pisałem). Na zdjęciu widzimy typową przegiętą ciotę, przebraną w sutannę, którą ciota zadziera do obiektywu, pokazując różowe stringi i siatkowe pończochy. Owoż przyznaję sobie prawo, żeby móc powiedzieć publicznie iż jest to obrzydliwy pedryl, w najlepszym wypadku pajac, obrażający moje uczucia religijne i moje poczucie estetyki. A postępek, który zapewnił mu sławę, daje mi prawo nazwać go także cymbałem.
Rafał Ziemkiewicz ma wielki i ważny dla publicysty dar nazywania spraw po imieniu. Wyraża zarazem poglądy wyznawane przez ludzi, których większość mediów ignoruje albo chce indoktrynować, wtłaczając do mózgów wszelkie brednie wypowiadane i propagowane przez zawodowych homoseksualistów.
Autor lapidarnie acz celnie wprowadza nas w znaczenie pojęć tolerancji i akceptacji oraz prezentuję nam parodię owych haseł w wykonaniu aktywistów ruchów jednopłciowych. Ostentacyjna promocja homoseksualizmu oraz upowszechnianie wizerunku Polski i Polaków jako wyjątkowych wrogów mniejszości seksualnych realizowane są wyjątkowo nieuczciwymi metodami:
W prasie światowej, zwłaszcza brytyjskiej, odżywa co i raz „news”, jakoby wskutek prześladowań uciekło z Polski do Anglii przed dyskryminacją i prześladowaniami w ostatnich latach sto pięćdziesiąt tysięcy homoseksualistów.
Skąd te zdumiewające dane? Od niejakiego Roberta Biedronia, homoseksualisty z zawodu, działacza „kampanii przeciwko homofobii” i SLD. A skąd je wziął? Jak przyznał, przyciśnięty w tej sprawie, tak sobie wyliczył. Ponoć do Anglii
wyjechało półtora miliona Polaków, a on uważa, że homoseksualiści stanowią 10 procent każdej populacji, więc 150 tysięcy. No a jak homoseksualiści wyjeżdżają z Polski, no to wiadomo, że uciekają przed dyskryminacją.
Otóż seksualne sprawy pana Biedronia nie dają mu immunitetu przed stwierdzeniem, iż plecie skończone bzdury, brednie dyskwalifikującego go jako uczestnika jakiejkolwiek poważnej rozmowy.
Co do tego można dodać. Ręce opadają i gadać się nie chce. Choćby dlatego warto natychmiast przeczytać felieton Rafała Ziemkiewicza, do czego bardzo gorąco namawiam.