Tancerka – Jola Zuchniewicz
Bolesne wrażenie rozmijania się gatunku twórczości z jego realizacją dostarcza nam bogato i kolorowo ilustrowana prasa komercyjna, która
prezentując na swych łamach tzw. rozebrane panienki stara się nam wmówić (choć nie zawsze się nawet
stara), że mamy okazję obcować z aktem damskim czyli z gatunkiem uświęconym tradycją kilkudziesięciu wieków
twórczości artystycznej.
No, ale na szczęście nie jesteśmy przecież bezbronni. Możemy pójść na wystawę Joli Zuchniewicz i stanąć twarzą w twarz oraz z sercem
i wyobraźnią gotowymi do odbioru, na przykład, cyklu 26 fotogramów, zatytułowanego „Ciężarna tancerka” – serii aktów, działających na odbiorcę tak, jak powinna działać sztuka – duchem, nastrojem,
kompozycją i psychobiologicznym przekazem.
W Pradze studiowała na Akademii Sztuk Pięknych (FAMU), uzyskując w 1987 r. dyplom na Wydziale Fotograficznym.
Wraca do kraju i współpracuje z prasą
jako fotoreporter, a od 1988r. Należy do elitarnego Związku Polskich Artystów Fotografików.
Na przełomie lat 80-tych i 90-tych wyjechała do Francji, gdzie przez kilka lat współpracowała jako reporter z miesięcznikiem „Dauophine
News” (Grenoble), a także z teatrami w Grenoble i Avignon – „Les Comediens du Possibles”, „Les Sud-Es
t Theatre”, „Les 102”, „Association Madylon” i „Hexagon”.
Po powrocie do Polski pracowała jako asystent dyrektora artystycznego i fotoedytor w Wydawnictwie Prasowym „Twój Styl”. Od 1996 r. Uprawia
wolny zawód niezależnego fotografa, współpracuje z prasą, agencjami fotograficznymi i reklamowymi. Lata 90-te nazywa najbardziej komercyjnym okresem w jej życiu. Ale nie rezygnuje z pracy artystycznej. Uczestniczy
w wielu wystawach zbiorowych i indywidualnych (m.in. we Francji – Grenoble, Fontaine; w Warszawie w galerii „Tygmont” ekspozycja pt. „Odkryte, zakryte”).
Sporo napisaliśmy o autorce, gdyż warto i trzeba ją dobrze sobie zapisać w pamięci, a zabieg ten powiedzie się na pewno po obejrzeniu jej prac.
„Z aktem jest jak z chlebem – mówi artystka, – jeszcze nikomu się nie przejadł…”. Ale to – w jej przypadku – raczej wyznanie minimalistyczne.
Cykl „Ciężarna tancerka jest – według słów autorki – zapisem „zmian fizyczno-psychicznych kobiety-tancerki, artystki, dla której
ciało jest narzędziem pracy”.
W „Pierwszym miesiącu” baletnica jeszcze ćwiczy, jeszcze nie wypadła z rytmu codziennego treningu, ciało posiada sprężystość, uzyskaną
w wyniku codziennych ćwiczeń, a jej brzuch jest jeszcze wklęsły jak u wzorcowej modelki fitness. Ale
wzrokiem zwróconym ku nam przekazuje swoją świadomość (ona już wie) i niepewność, co z nią będzie i
jak to będzie, gdy dotychczasowe życie wraz z przemianą jej ciała też ulegnie radykalnej zmianie. I swobodnie opadające długie włosy, podkreślające czar fizycznego piękna i dziewczęcej, oddalającej się przeszłości.
W „Szóstym miesiącu” zastygła w tanecznym geście rąk i wdzięcznym skłonie głowy, ale reszta ciała, charakterystycznie i naturalnie
powiększona posłuszna już jest odmiennemu stanowi. Przełamuje się niedawna przeszłość z szybko nadchodzącą przyszłością, a w spojrzeniu Tancerki dostrzegamy lekkie zdziwienie, nieme pytanie i niepewność.
W „Ósmym miesiącu” występuje w nieco opiętej, zsuwającej się ku podbrzuszu muślinowej, baletowej spódniczce i w przepisowych,
scenicznych baletkach. Uniesiona w wyuczony sposób na palcach, składa głowę w wyciągnięte dłonie mężczyzny, który – nie wiadomo – zbliża się czy też oddala?
I tak mijają miesiące przemiany, pożegnania z dotychczasowym życiem i przekraczania progu nowego istnienia i własnej, także nowej powszedniej
obecności i trwania.
Zwraca uwagę też forma, w jakiej Jola Zuchniewicz przedstawia swoje fotograficzne obrazy. Oszczędna kompozycja, scenografia i uformowanie sylwetki
(mocno działający na odbiorcę wyrazisty kontur) są elementami zapewne starannie przemyślanymi, ale jednocześnie nie nachalnymi – tak oto jest, że upozowanie wydaje się naturalnie uzasadnione. No i właśnie o to
chodzi.
Dlatego zapamiętamy fotogramy Joli Zuchniewicz.
(fragment recenzji autora blogu, zamieszczonej w "What’s up in Warsaw")