Piotr Wójcicki – Długa Rozmowa
Witryna konserwatywna
Like
Like
Tweet
Tweet
+1
+1
youtube
youtube
RSS
RSS

Powstanie Listopadowe – tragicznie nielegalne

kras_kajetan-420Wyjątkowo boleśnie nielegalne było Powstanie Listopadowe. Zmiotło z powierzchni ziemi Królestwo Polskie niezwykle interesujący twór państwowo-ustrojowy – prawdziwą i demokratyczną monarchię konstytucyjną, powstałą wskutek porozumień międzynarodowych na Kongresie Wiedeńskim. Kajetan Koźmian, chyba najważniejszy nasz polityk i ideolog konserwatywny z XIX wieku nie posiadał się z wściekłości na tę rewoltę, która zniszczyła – według jego słów – „nową Polskę”.

 

„Nową Polskę” dodajmy, która posiadała polski organ ustawodawczy, polską administrację, polskie szkolnictwo (z nowatorskim na owe czasy systemem emerytalnym dla nauczycieli), polskie sądownictwo, polskie instytucje gospodarcze i własną 100-tysięczną świetnie wyszkoloną armię z zakochanym w niej wodzem. To po tych wypadkach Polacy zbiorowo zostali uznani za chorego człowieka Europy.

 

Już tragiczny zgrzyt na samym początku powstania, a więc odmowa generałów wiernych przysiędze Królowi, dotycząca udziału w rebelii i zamordowanie ich zapowiadało drastyczny wewnętrzny podział kraju w obliczu gwałtownych, zbrojnych wydarzeń politycznych. Tylko ok. 30 procent armii Królestwa stanęło (i to z oporami) po stronie powstańców. Przysięga ówczesna była nader klarowna – obowiązywała w odniesieniu do Króla, który równocześnie był Cesarzem Rosji. Swoje królewskie obowiązki car wyraźnie rozgraniczał, tak więc czytelne było kiedy jego postanowienia dotyczyły odrębnego tworu państwowego, jakim była Polska.

 

Dowódcy wojska, generałowie (np. Prądzyński), tak krytykowani przez propagandę powstańczą jako kunktatorzy (i nawiasem mówiąc przez podręczniki historyczne w czasach PRL-u), nie widzieli powodu, dla którego mieliby łamać przysięgę i rujnować struktury militarne kraju, aby w rezultacie zrujnować cały kraj. Zdewastowano bowiem bardzo sprawnie funkcjonujący mechanizm państwowy i rozwijające się w sposób nowoczesny społeczeństwo. Przy czym wszystkie atrybuty niepodległości w ramach przyjętej wówczas formy ustrojowej dość powszechnie, czyli unii personalnej były zachowane. Tak więc dowódcy, którzy zdecydowali się jednak przystąpić do Powstania działali w permanentnym stanie ostrego konfliktu sumienia.

 

Skutki klęski Powstania Listopadowego były szokująco miażdżące. Zatrzymał się na ponad pół wieku naturalny rozwój państwa i społeczeństwa polskiego. Koźmian nie mógł darować sobie i swoim sojusznikom ideowym, że nie potrafili się skutecznie przeciwstawić oparom mickiewiczowskiej zaćmy, jaka spadła na umysły młodzieży, z pokolenia urodzonego ok. 1800 roku. Niezwykłe jest obrzydzenie z jakim traktował ten autor pamiętników „litewskie trujące wyziewy”, które spowodowały kompletne zaczadzenie całej generacji i – co za tym poszło – udział w rewolcie o nieobliczalnie niszczycielskich skutkach dla Ojczyzny.

 

Ot, taki koźmianowski  punkt widzenia. Bardzo ważny moim skromnym zdaniem.

 

538117_pomnikiem_oficerowlojalistow_7

Plik do ściągnięcia – szokujące i fascynujące porównanie Powstania Kościuszkowskiego i Powstania Listopadowego oraz emigracji po obu powstaniach, dokonane przez Kajetana Koźmiana. Porażająca lektura!!!!!!!

[download id=”204″]

 

 

 

 

 

 

Andrzej J. Dąbrowski – Kartki z przemijania cd.

a_j_dabrowskiAJD – reżyser teatralny, zamieszkały w Nowym Jorku, publicysta tamtejszej prasy polonijnej i kolejny jego bardzo dobry artykuł ze znanego cyklu.


Kartki z przemijania


W pełni popieram przekonanie, iż zbrodnię katyńską należy traktować tak, jak się traktuje Holokaust. Zbrodnią taką była również rzeź Ormian, głód na Ukrainie i rzeź Polaków na Wołyniu. Absolutnie nie zgadzam się na pojmowanie Holokaustu jako ludobójstwa  dotyczącego wyłącznie Żydów.

Owszem, Żydzi stanowią bezsprzecznie największą ilość ofiar Holokaustu, nie dającą się porównać z żadnym innym narodem, ale nie oznacza to, że zjawisko Holokaustu dotyczy tylko ich. Centralna Rada Żydów Niemieckich protestuje przeciwko słowom prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który na Westerplatte

porównał do Holokaustu mord dokonany w Katyniu. Jakby tego było mało, sekretarz generalny tejże Rady zaprotestował przeciwko „wymienianiu jednym tchem Hitlera i Stalina” jako odpowiedzialnych w jednakowym stopniu za zbrodnie wojenne. Komentarz jest tu chyba niepotrzebny.


Nie ukrywam jednak, że wkurza mnie to oddzielanie się Starszych Braci w Wierze od reszty ludzi i nabrzmiewające z roku na rok przekonanie, że Holokaust uczynił z nich naród wyjątkowy, żeby nie powiedzieć – iż utwierdził ich w przekonaniu, iż rzeczywiście są narodem wybranym.

*

Warto odnotować, że Adam Michnik napisał w „Gazecie Wyborczej”, że Stalin był zbrodniarzem i agresorem „porównywalnym z Hitlerem”, czyli powiedział dokładnie to samo co prezydent.

*

Zdumiewające i zarazem znamienne, że na Westerplatte nie pojawił się premier Izraela Benyamin Netanyahu. Nie przysłał też żadnego listu przedstawiającego stanowisko tego kraju. Niestety, również żadna organizacja żydowska nie wsparła Polaków w walce o historyczną prawdę. Jak zwykle, należałoby dodać.

Niekiedy myślę, że stosunki Polski z państwem Izrael są tak dobre, tak dobre, że

Katyń 1940

aż niedobre. Podobnie jak i z większością organizacji żydowskich. W deklaracjach wszystko niby idzie ku dobremu, w rzeczywistości nic się nie posuwa do przodu. Nie z polskiej winy na ogół.

*

Dobrze się stało, że prezydent Kaczyński przeprosił za zajęcie Zaolzia przez wojska polskie w 1938 roku (plik z przemówieniem do ściągnięcia pod artykułem – przyp. Piotr Wójcicki). Już dawno my – Polacy – powinniśmy to zrobić. Owszem mieliśmy prawo do tej części Śląska Cieszyńskiego, ale wyegzekwowaliśmy je w najgorszym z możliwych momentów. Poniosła nas narodowa pycha. Nacjonalizm zazwyczaj odbiera rozum.

*

„Narodu mego krwią pisane czyny

Słowo mi całe ubrały w rubiny,

……    Polski niebieskie pokusy

Słowo mi złote ubrały w turkusy.”


-Tak pisał Słowacki o swej sztuce, wyrosłej z Polski. A tak się o tę Polskę modlił –


„Niech ku północy z cichej się mogiły

Podniesie naród i ludy przelęknie,

Że taki wielki posąg – z jednej bryły,
A tak hartowny, że w gromach nie pęknie,

Ale z piorunów ma ręce i wieniec,

Gardzący śmiercią wzrok – życia rumieniec.”


Dziś Polska jakoś nie pamięta o dwusetnej rocznicy urodzin swego drugiego wieszcza, przypadającej 4 września. Patrząc na nią z oddali można by pomyśleć, że ważniejsze są w niej doraźne spory i występ Madonny. A ja naiwny spodziewałem się bicia w dzwony, wielkiej mszy na Wawelu, sesji

Juliusz Słowacki - 1831

naukowych na uczelniach, przestawień w teatrach, uroczystości w Instytucie Badań Literackich, wystawy w Muzeum Literatury, wieczorów poezji w redakcjach polonijnych, specjalnego wykładu na Columbii, sesji w Polskim Instytucie Naukowym w Nowym Jorku. A tu jak na razie cicho. Może w ostatniej chwili coś istotnego się odbędzie. Ale tak bez przygotowań? Wszak najlepsza improwizacja  jest wówczas, kiedy jest dobrze przygotowana. Na szczęście mam w oczach dziesiątki zniczy, jakie paliły się dwa lata temu we Wszystkich Świętych na dawnym grobie wieszcza na Cmentarzu Montmartre. Pamiętam też wzruszenie pewnego młodego człowieka, który trwał przy tej mogile czas długi. Może to on ocali w przyszłości od zapomnienia to, co dla nas Polaków powinno być wieczne…

*

Moi warszawscy przyjaciele – Ewa i Wojciech Brojerowie urządzają w swym domu na Jelonkach wieczór poświęcony poezji Słowackiego. Zapraszają i mnie. Poleciałbym, poczytałbym, podyskutowałbym, ale nie mogę. Przesłałem im tedy kilka reżyserskich pomysłów, może zrealizują.

*

Niegdyś nie doceniałem Słowackiego. Stale się sprzeczałem o niego z wielką aktorką Elżbietą Barszczewską, z którą byłem zaprzyjaźniony. Ona go tak uwielbiała, że jego imieniem nazwała swojego syna. Znała na pamięć bardzo wiele jego wierszy i mówiła je tak, jakby sama je napisała. W jego sztukach stworzyła kreacje, które przeszły do historii teatru polskiego. Była w jego

Elżbieta Barszczewska

dziejach najlepszą Lillą Wenedą, Dianną w „Fantazym”, Salomeą w „Horsztyńskim”. Jej Amelię w „Mazepie” porównywano z kreacją Modrzejewskiej. Role te grała u boku Solskiego, Leszczyńskiego, Adwentowicza, Osterwy, Zelwerowicza. Jak zanotował bodajże Jan Kott – „dorównywała w nich namiętnościami drugiemu z wieszczów”. I pomyśleć, że dziś nie wystawia się Słowackiego niemal w ogóle. Ponoć nie ma już zapotrzebowania na ten rodzaj poezji, ponoć nie ma już takich artystów jak Barszczewska.

*

Zdumiewające, że za życia Słowacki nie był doceniony. Z naszych wielkich, wartość jego poezji doceniał bodajże tylko Norwid. Niedocenienie powodowało u Słowackiego ataki zazdrości. Był tak zazdrosny o znaczenie muzyki Chopina, że nawet rodzona matka musiała go poskramiać w listach. Jego zazdrość o poezję Mickiewicza czyniła go wręcz śmiesznym. I to nie tylko w oczach rodaków. Oto obrazek, jaki zanotował

George Sand - 1838

a George Sand w swoich „Rozmowach codziennych z Piffoelem” – „Podczas zebrania polskich emigrantów, pewien poeta, jak się mówi dość mierny i trochę zazdrosny, wyrecytował wiersz skierowany do Mickiewicza, gdzie, szafując pochwałami, uskarżał się ze szczerą niechęcią, która zresztą nie była w złym guście, na wyższość tego wielkiego poety. Był w tym, jak widać,

Szczęśliwy naród, który ma takich poetów.

*****

A oto pliki pdf, które warto ściągnąć i przeczytać, albo i nie:

***

  1. [download id=”177″]
  2. [download id=”178″]
  3. [download id=”179″]
  4. [download id=”180″]
  5. [download id=”181″]
  6. [download id=”182″]
  7. [download id=”176″]
  8. [download id=”183″]
  9. [download id=”184″]
  10. [download id=”185″]
  11. [download id=”175″]
  12. [download id=”186″]
  13. [download id=”187″]
  14. [download id=”188″]


Zapraszam na moją stronę komentatorską i na fotoblog:
[KadukInfoBanner]
[PhotoNetartForte]


Widmo nad Warszawą – naukowy antysemityzm

Było tak:

1. „Wspaniała Alina Cała” dała wywiad do Rzepy, w którym bez skrępowania popisała się rasistowską opinią, twierdząc, że wszyscy Polacy są winni zagłady 3 milionów Żydów podczas drugiej wojny światowej.

2. „Wspaniała Alina Cała” kilka dni później również w „Rzeczpospolitej” starała się „naukowo” udowodnić powyższą rasistowską tezę, co z założenia było zabiegiem absurdalnym, gdyż – jak sądzę –Alina Cała rasistowskiej tezy nie da się udowodnić,żadnymi argumentami i dokumentami (chyba, że się mylę (Co?! Nie słyszę! Da się jednak udowodnić – aha, no to mamy przechlapane).

3. Kilka dni później odbyła się pod Żydowskim Instytutem Historycznym (bardzo szacowną instytucją państwową) stu-osobowa demonstracja znajomych „Wspaniałej Alicji Całej”, wspierająca jej niesłychaną tezę. Ciekawe czy uczestnicy tej masówki zdają sobie sprawę, że uczestniczyli w imprezie rasistowskiej, że stanęli po mrocznej stronie granicy przyzwoitości.

4. Zgromadzeni podobno myśleli, że bronią prawa do wolności badań naukowych, ale po sponiewieraniu Cenckiewicza, Gontarczyka (bez znajomości ich dzieła) i Zyzaka wydaje mi się, że nie mieli by śmiałości tak twierdzić, gdyż wśród nich znajdowało się wiele osób inteligentny, wykształconych i kryształowo uczciwych, a przede wszystkim prawdomównych.

Przyczyna tytułowego widma nad Warszawą, widma rasistowskiej zarazy przyprawia mnie o lęk i mdłości. Taki oto jestem wrażliwy – jak większość przeciętnych Polaków (nie, nie, przepraszam – nie Polaków, ale ludzi. Ha, udało mi się wybrnąć z pojęciowego zaścianka).

Wywód „naukowy” dokumentujący proweniencję totalnego antysemityzmu Polaków, zaprezentowany przez „Wspaniałą Alinę Całą” ma bardzo ciekawą zawartość faktograficzną, rozkładającą zezwierzęconego odbiorcę nawet nie na dwie, ale na cztery łopatki.

Niewykluczone, że owa zawartość faktograficzna wygląda według Autorki tak:

1. XIX wiek.

A. Polacy, nie wiedzieć dlaczego, uzyskują jakąś drażniąco wyrazistą tożsamość narodową, chyba jedynie po to, aby wymyślić nowoczesny antysemityzm, o czym marzyli – jak wiadomo – od momentu Chrztu Polski w 966 r. Zaczynają się pastwić, wspierani przez Kościół, nad swoimi współobywatelami, a raczej cesarskimi współ-poddanymi , bowiem chcą się sprawdzić w działaniu przed założeniem takiej tam Ligi Narodowej i innych nikomu właściwie niepotrzebnych organizacji, siejących nienawiść narodową i społeczną.

B. Nasi drodzy współ-poddani w zasadzie nie robią nic godnego uwagi – ot, zwołają sobie kongres syjonistyczny w celu walki ze wzrastającym antysemityzmem, jakiś kongresik Bundu, a poza tym słuchają śpiewu ptaków, szczebiotu dzieci oraz skrzypka na dachu. Oczywiście, okropnie martwią się niebezpiecznie wzrastającym polskim antysemityzmem, ale to normalka.

2. XX wiek do 1939 r.

A. Polacy wciąż jacyś niespokojni, bez skrupułów wykorzystują I-szą wojnę światową do odzyskania niepodległości. Cwaniaczki, jedne. Założyli endecję i chadecję i się panoszą, jak zwykle z poparciem Kościoła. Bez niego to już nic nie potrafią zrobić. Cwaniaczki, a jednak niezguły.

B. Nasi drodzy współobywatele nadal martwią się polskim antysemityzmem, z powodu którego nie mogą się kształcić i dlatego nie ma wśród nich ludzi z akademickimi dyplomami. Poza tym słuchają śpiewu ptaków, skrzypka na dachu, z niekłamanym wstrętem patrzą na wschód w stronę Związku Sowieckiego, unikają pochodów pierwszo-majowych i jak ognia strzegą się zarazy komunizmu, ucieleśnionej w Komunistycznej Partii Polski. Nie chcą przeciez być agentami obcego mocarstwa, bo to nieprzyzwoicie i nielojalnie wobec kraju, którego są obywatelami.

3. II wojna światowa.

A. Rzecz niesłychana. Polacy utracili przecież Ojczyznę, ale jak to oni (zawsze coś muszą kombinować), wymyślili Państwo Podziemne. Państwo to powstało, aby wydawać, równie podziemne jak ono, gazetki nacjonalistyczne, a w gruncie rzeczy – po prostu – antysemickie. Powstały też różne bardzo niesympatyczne i awanturnicze organizacje wojskowe, wiadomo na czyją zgubę.

B. Żydzi byli mordowani przez Niemców oraz przez czytelników i wydawców gazetek Państwa Podziemnego.

4. PRL.

A. Nareszcie nastał okres spokoju, można rządzić, żyć i cieszyć się wolnością po strasznych poprzednich trzech okresach dziejów naukowego antysemityzmu. Polacy jednak nie tylko nie poczuwają się do jakiejkolwiek winy, ale jeszcze drwią z tego pojęcia nazywając tak zbrojną organizację – WiN czy jakoś tak – która sprawiła sporo kłopotu, ale jakoś się w końcu wszystkich wymordowało i spokój nastał w całym kraju nad Wisłą. Jeszcze jakiś Fieldorf podskoczył, ale to już był drobiazg. Przygniotło się butem i po robactwie. Polacy jakby przycichli, ale jakoś tak niewyraźnie wyglądali, jakby byli niezadowoleni i troszeczkę jakby zbierali się w sobie. No, ale może chodziło o zbieranie grzybów, znane polskie zajęcie ludowe. Kto ich tam wie.

B. Nasi drodzy współobywatele permanentnie niepokoili się o stan antysemityzmu w statystycznym Polaku, bo a nuż wybuchnie ten rasowy ogień i powiedzą ci nierozważni ludzie, że w UB za dużo drogich współobywateli. A co to – każdy ma prawo do swobodnego wyboru miejsca pracy. Jak będzie trzeba to zrobi się demonstracyjkę siły w obronie wolności na socjalistycznym rynku pracy.

Niejeden oficer martwił się, że Polacy mogą źle zrozumieć jego intencje i wziąć niechrześcijański odwet w chwili gorączki jaka ich czasami dopada.

5. III Rzeczpospolita.

A. Nastała wolność i demokracja, ale Polacy natworzyli kupę jakichś kanapowych partii i stowarzyszeń, a spora ich część niemile się odzywała do drogich współobywateli. Jak zwykle. A g… chłopu, nie zegarek.

Z początku Polacy czytali jedną Gazetę i niby im wystarczało, ale nagle przyszło im do kołtuniastych łbów, aby zróżnicować ofertę medialną. Powstały jakieś nowe tytuły, ale o zgrozo, pisali w nich inni autorzy, nie ci sami co w Gazecie. Przyznaję, to już już było i jest zbyt ostre przegięcie. Tak nie można, nie godzi się. Trzeba czytać i słuchać tego, co mądrzy ludzie piszą i mówią, a nie marudzić pluralistycznie.

Później Polacy poczuli, że jednak bez dostępu do wiedzy będą ciemni jak w tabaka w rogu i wymyślili Instytut Pamięci Narodowej. A co to własnej pamięci nie mają, muszą się wspierać źródłami historycznymi. Przecież wiadomo, że one, te źródła zawsze kłamią, a mądrzy ludzie mówią tylko prawdę.

I czemu niby ta wiedza ma służyć. Przecież wiadomo – utrwalaniu w narodzie antysemityzmu. A tak? No więc to jest zdecydowanie zła wiedza.

B. Nasi współ-przyjaciele (niechże teraz tak będzie) zdecydowali ostatecznie rozprawić się z lewiatanem antysemityzmu w sposób „naukowy”, rozkosznie przwrotny i jednocześnie genialnie prosty. Najważniejsza jest bowiem czysta i nieskalana struktura świata.

Uczona historyczka „Wspaniała Alina Cała” ostatecznie przyspawała wredny rasistowski syndrom antysemityzmu do absolutnie wszystkich Polaków i do każdego z osobna. Szlus i po problemie.

Zdaję sobie doskonale sprawę, że powyższy wywód w porównaniu z prostotą myśli i argumentacji Wspaniałej Aliny Całej” jest nader pokrętny i mocno skomplikowany, ale taka to już moja osobista cecha narodowa.

Zagmatwać i pozostać zwierzęcym antysemitą.

Panorama Warszawy

 

 

Prawda i won Rafała Ziemkiewicza

ziemkiewicz„Genderowy” dodatek do „Gazety Wyborczej” zamieścił zdjęcie osobnika, który zablokował wybór Miss Ameryki (o czym swego czasu pisałem). Na zdjęciu widzimy typową przegiętą ciotę, przebraną w sutannę, którą ciota zadziera do obiektywu, pokazując różowe stringi i siatkowe pończochy. Owoż przyznaję sobie prawo, żeby móc powiedzieć publicznie iż jest to obrzydliwy pedryl, w najlepszym wypadku pajac, obrażający moje uczucia religijne i moje poczucie estetyki. A postępek, który zapewnił mu sławę, daje mi prawo nazwać go także cymbałem.

Won! – Rafał Ziemkiewicz – Felietony – Fakty w INTERIA.PL – felieton, publicystyka polityczna, społeczna, sportowa, naukowa

Rafał Ziemkiewicz ma wielki i ważny dla publicysty dar nazywania spraw po imieniu. Wyraża zarazem poglądy wyznawane przez ludzi, których większość mediów ignoruje albo chce indoktrynować, wtłaczając do mózgów wszelkie brednie wypowiadane i propagowane przez zawodowych homoseksualistów.

Autor lapidarnie acz celnie wprowadza nas w znaczenie pojęć tolerancji i akceptacji oraz prezentuję nam parodię owych haseł w wykonaniu aktywistów ruchów jednopłciowych. Ostentacyjna promocja homoseksualizmu oraz upowszechnianie wizerunku Polski i Polaków jako wyjątkowych wrogów mniejszości seksualnych realizowane są wyjątkowo nieuczciwymi metodami:

 

W prasie światowej, zwłaszcza brytyjskiej, odżywa co i raz „news”, jakoby wskutek prześladowań uciekło z Polski do Anglii przed dyskryminacją i prześladowaniami w ostatnich latach sto pięćdziesiąt tysięcy homoseksualistów.

Skąd te zdumiewające dane? Od niejakiego Roberta Biedronia, homoseksualisty z zawodu, działacza „kampanii przeciwko homofobii” i SLD. A skąd je wziął? Jak przyznał, przyciśnięty w tej sprawie, tak sobie wyliczył. Ponoć do Anglii

wyjechało półtora miliona Polaków, a on uważa, że homoseksualiści stanowią 10 procent każdej populacji, więc 150 tysięcy. No a jak homoseksualiści wyjeżdżają z Polski, no to wiadomo, że uciekają przed dyskryminacją.
Otóż seksualne sprawy pana Biedronia nie dają mu immunitetu przed stwierdzeniem, iż plecie skończone bzdury, brednie dyskwalifikującego go jako uczestnika jakiejkolwiek poważnej rozmowy.

 

Co do tego można dodać. Ręce opadają i gadać się nie chce. Choćby dlatego warto natychmiast przeczytać felieton Rafała Ziemkiewicza, do czego bardzo gorąco namawiam.

Blogged with the Flock Browser