Noc
Noc, to jednak wielka zdobycz natury, a może nawet wielki skarb cywilizacji. Mówi się o niej, że "zapada". Zapada więc i już – ciemno, spokój, tylko krąg lampy – po prostu, wszystko ma się dla siebie: książki, myśli i nerwy. I już jest jak w raju. W raju?! A skąd w raju te nerwy drgające?
Otóż, proszę Szanownej Niewiedzy, pierwsi ludzie, patrząc na Drzewo z zakazanymi owocami poznania, musieli przeżywać piekielny stress. Zresztą owa rajska frustracja nie powinna nas tak bardzo dziwić. W krainie obfitości i wszelakiego dobra, jakże często znajdujemy się dopiero u progu, za którym możemy napotkać dobre i złe. Mamy też szczególną ambicję, aby ten próg przekroczyć, znaleźć się w nowym otoczeniu, grzesząc – rzecz jasna – ignorancją nowoprzybyłych.
Ludzie, dobrze w nocy sypiający – w dzień chodzą tu i ówdzie, siadają tu i tam, znajdują wiele różnych rzeczy, oglądają to czy tamto, wykonują jakieś postawione przez siebie lub innych zadania i obowiązki, wymieniają z napotkanymi kwestie słowne czy też gesty, zaspokajają swe ambicje i inne, często traktowane ambicjonalnie potrzeby. Spędzają swój kolejny dzień, a kiedy zapadnie ciemność, zazwyczaj o oznaczonej godzinie kładą się na siedmio lub ośmiogodzinny spoczynek. A następnego dnia – jako się rzekło – znów wyruszają i znajdują wiele różnych rzeczy.
Natomiast ludzie nie sypiający nocami znajdują siebie, może nie zawsze, ale przynajmniej mają na to szansę. Takich odpornych na sen nazywa się "sowami". Oni też przeżywają jasną część doby, ale mają do tego co dzień niesie zdrowy dystans niewyspania, stępiający doczesną ostrość powszednich zdarzeń. Unoszą się nieco nad ziemią, a ludzi nawet przypadkowych traktują życzliwie, bo nie chce im się formułować sądów i opinii drastycznie negatywnych czy polemicznych.
Ale taka ludzka sowa, co w dzień zobaczy i usłyszy, to już jest jej. Pamięć doniesie, co trzeba do późnego wieczora i raczej nie zawiedzie osobnika, siadającego przy stole lub biurku w kręgu lampy, rozpoczynającego swoje sam na sam z rachowaniem dziennych wrażeń.