Boom iberoamerykański – Ku naszej pamięci
Przed rokiem 1960 rzadko można było usłyszeć niespecjalistę, mówiącego o współczesnej powieści latynoamerykańskiej – wspomina
Chilijczyk Jose Donoso w „Mojej osobistej historii boomu”.
I oto u schyłku lat 50-tych ukazała się powieść Carlosa Fuentesa „Kraina najczystszego powietrza” i pierwszy znaczący zbiór opowiadań Julio Cortazara „Tajemna broń”. W 1962 roku młody 24-letni
Peruwiańczyk Mario Vargas Llosa otrzymał, liczącą się na całym obszarze języka hiszpańskiego nagrodę
Biblioteca Breve de Novela barcelońskiego wydawnictwa Seix Barral za powieść „Miasto i psy”. W latach 1962-1968 do rąk czytelników dotarły tak wybitne utwory, jak: „Zielony dom” – Mario Vargasa Llosy, „Śmierć Artemia Cruz” Carlosa Fuentesa, Julia Cortazara „Gra w klasy”, Jose Lezama Limy
„Raj”, Ernesto Sabato „O bohaterach i grobach” czy opromienione sukcesem „Sto lat samotności” Gabriela
Garcii Marqueza. W tym czasie aż pięciu pisarzom latynoamerykańskim przyznano nagrodę Biblioteca Breve de Novela.
Od czasu uzyskania niepodległości przez poszczególne państwa, literatura tego kontynentu w ciągu XIX i pierwszej połowy XX
wieku była krępowana tradycjami konwencji realistycznej. Wartość obyczajowej powieści kreolskiej mierzona byłą wiernością opisu, przedstawiającego życie regionu, nosiła charakter autochtonicznej kroniki, której bohaterowie i okoliczności dobrze znane były wszystkim czytelnikom z bezpośredniej obserwacji. Niechęć do podejmowania tematyki uniwersalnej, bądź do uogólniania problematyki lokalnej sprzyjała podziałom i izolacji środowisk artystycznych.
Taki stan rzeczy nie mógł trwać wiecznie. Bogata i bujna rzeczywistość Ameryki Łacińskiej domagała się wieloznacznego, barokowego opisu (zgodnego zresztą z naturą języka hiszpano-amerykańskiego), pomieszczonego w niekonwencjonalnej strukturze literackiej. Przełom w literaturze iberoamerykańskiej polegał więc na odnalezieniu i umiejętnym zastosowaniu środków artystycznego wyrazu, odpowiadających wielokulturowemu europejsko-afrykańsko-indiańskiemu tworowi, powstałemu w trwającym od XVI wieku i jeszcze niezakończonym procesie „metysażu”.James Joyce, Franz kafka, Robbe-Grillet, Sartre, Camus, Frisch, Gustavi Sains, Juan Rulfo,
Nie należy również lekceważyć wpływu, jaki miała twórczość europejska XX wieku (Joyce, Kafka, T. Mann, Robbe-Grillet, Sartre, Camus, Frisch i in.) na kształtowanie postaw artystycznych pisarzy Ameryki Łacińskiej. Wszystkie te czynniki połączone z wielkim talentem zrodziły zjawisko, któremu nadane miano boomu iberoamerykańskiego.
Reprezentanci tego kierunku potrafili łączyć, w swych nowatorskich formalnie utworach, świat rzeczywisty z mitologicznym, konstruując kronikę życia realnego i duchowego, stanowiącą organiczną całość.
„Staram się pisać książki oparte całkowicie na rzeczywistości – wyznaje
Gustavo Sainz. – Natomiast technika narracyjna, sposób ujęcia czasu i przestrzeni powieściowej zależą od mojej wyobraźni…”.
Łagodnie i oględnie brzmią słowa meksykańskiego pisarza, dodajmy więc za południowoamerykańskim krytykiem, że jedynym prawem, uznawanym przez Gustavo Sainza jest prawo do eksperymentu.
„Rzeczy realne nic mi nie mówią (…) – pisze z kolei Juan Rulfo, autor „Pedro Paramo” i „Równiny w płomieniach”. – Nie nie potrafię np o
postaciach żywych, muszę je sobie wyobrazić, choć umieszczam je w świecie realnym(…). Bo ludzie wszędzie są podobni, a ci, których wymyśliłem żyją tylko w mojej wyobraźni. Podobnie jak w tradycji i wierzeniach meksykańskich Indian”.
Jedność przeszłości z teraźniejszością, obecność mitu w codziennym pejzażu, fantazja, wyobrażenia i namacalny banał – to elementy, tworzonej przez pisarzy Ameryki Łacińskiej „rzeczywistości cudownej”.
W latach 70-tych boom iberoamerykański dotarł do Polski w całej okazałości. Czytelnicy chłonęli latynoską prozę, upojeni jej rozmachem i spontanicznością, której nie dostarczała im twórczość rodzima, ani europejska, znajdująca się w okresie zastoju i niewiary w powieść jako gatunek literacki. Wszystkim ,którzy twierdzą, że moc tej literatury wyczerpała się w ciągu krótkotrwałego boomu, wystarczy zaproponować lekturę, napisanej w 1975 r. (wydanie polskie r. 1981) trzytomowej „powieści totalnej” Carlosa Fuentesa pt. „Terra Nostra„.
(mój tekst z 1984 roku)